Jakoś miesiąc temu rozglądając się za białymi leginsami w Złotych Tarasach zauważyłam, emblemat mówiący o otwarciu sklepu Bath & Body Works. Zatrzymałam się i stałam tam dłuższą chwilę w myślach nie dowierzając temu co ujrzałam. Kolejne otwarcie sklepu prosto z za oceanu. Z jednej strony cieszyłam się, że będzie łatwiejsza dostępność do produktów, które lubię, a z drugiej strony otwarcie sklepu w Polsce zabiera mi tą całą magię zakupów i chęci na dany produkt ze Stanów.
Oficjalne otwarcie odbyło się w Złotych Tarasach w piątek a w Galerii Mokotów w sobotę. Jak większość z nas wie, najbardziej rozpoznawane blogerki dostały zaproszenie na przedpremierowe otwarcie i mogły wybrać sobie trzy produkty. Niestety nie byłam to ja. O otwarciu dowiedziałam się właśnie z ich blogów w sobotę wieczorem, kiedy to wróciłam po całym dniu spędzonych na plotkach z koleżanką. W niedziele zbytnio nie miałam ochoty chodzić po sklepach więc postanowiłam, że pójdę do BBW w poniedziałek. Wiedziałam o tym, iż promocje ważne są tylko w weekend i jak się spodziewałam, dzisiaj nie było po nich śladu.
Obecnie trwa promocja "Kup 3 produkty z Signature Collection, a
dostaniesz balsam gratis". Więc oferta niezbyt dla mnie zachęcająca. Mi
udało się przy wyjściu z metra, przy stacji metro Centrum dostać ulotkę
uprawniającą do 20% off na produkty właśnie z tej kolekcji.
Jeśli chodzi o produkty, to możemy znaleźć te same, które są dostępne w USA. Od żeli, po balsamy, świeczki zapachowe czy wkłady do kontaktu. Nic czym mogłabym się zachwycać, a tym bardziej nic bez czego nie mogłabym się obejść.
Mam kilka zastrzeżeń do obsługi, a mianowicie do pani kasjerki, która mnie i panią przede mną obsługiwała ponad 30min. Ponieważ nie umiała obsługiwać kasy i w międzyczasie rozmawiała z koleżankami siedzącymi na zapleczu... No trudno zdarza się. Panie pracujące "na sklepie" były jak najbardziej w porządku. Umiały doradzić zakup prezentu o zapachach też sporo wiedziały.
Podsumowując sklep jak sklep, nic dla mnie nadzwyczajnego.
Wracając w stronę pociągu natknęłam się na autobus z BBW gdzie można było skorzystać z 10min darmowego masażu. Ja ze względu na pogodę panującą w ostatnich dniach w Warszawie nie miałam ochoty.
A w niej mgiełka do ciała o zapachu "Secret Wonderland
" która z ulotką 20% off kosztowała mnie zamiast 49zł tylko 39zł [cena rynkowa 14$].
Wy byliście w Bath&Body Works w Polsce? Co kupiliście lub co macie ochotę kupić ?
Pozdrawiam, Szarona.
Ja niestety do Wa-wy mam kawał drogi :(
OdpowiedzUsuńszkoda :( ale pomyśl sobie jak niedaleko masz do morza i jak blisko do Danii lub Szwecji na zakupy :D ale jak będziesz miała okazję to wpadnij :)
UsuńA co zapraszasz? ^^Podziwiam Cię za wytrwałość ja niestety nie potrafię odmówić sobie słodyczy :P
UsuńZa daleko mam do Warszawy, niestety ;)
OdpowiedzUsuńprzynajmniej pieniądze zaoszczędzisz :D
UsuńO wow, nie spodziewałam się tego sklepu w Polsce! a jakie są ceny? W US jest to dosyć tani sklep i wiecznie są jakieś promocje:) uwielbiam ich zapachowe hand sanitaizery!
OdpowiedzUsuńSą w Warszawie dwa sklepy BBW. Ceny całkiem przyzwoite jak na polskie realia, np. duża mgiełka 49zł, mała 19.90zł, hand sanitaizery za nie całe 6zł. Oczywiście wiadomo, że nie ma takich fajnych promocji jak w Stanach, ale myślałam, że będzie o wiele drożej. Więc dalej opłaca się kupić jakiś kosmetyk z BBW w Stanach na jakiejś fajnej promocji.
Usuń