Jak tam święta ? Mam nadzieję, że Wigilię udało Wam się spędzić w gronie najbliższych, a Mikołaj przyniósł Wam wymarzone prezenty. Do mnie nie trafiło nic z mojej świątecznej Wishlisty - co oczywiście nie znaczy, że prezenty były nietrafione... kosmetyków brak. Pomyślałam "super" i tak muszę pozużywać zapasy. Wczoraj na chwilę weszłam sprawdzić obserwowane blogi i okazało się, że udało mi się wygrać rozdanie z miniaturkami lakierów Ciate [klik] więc i kosmetyki się znalazły. Lakierów przecież nigdy za dużo prawda ?
Jednakże przejdźmy do dzisiejszego posta, będzie w nim mowa o peelingującej piance z Organique, którą można było wygrać u mnie już jakiś czas temu w rozdaniu. Jak się u mnie sprawdziła ?
*Niech Was nie zmylą zdjęcia, zrobiłam je od razu po zakupie, bo stwierdziłam, że będzie wyglądać na nich ładniej nowa i jeszcze nie macana, niżeli taka sięgająca dna.
Cena: 19,90zł/100ml lub 34,90zł/200ml, także cena trochę wysoka jak na produkt do mycia. Większe opakowanie wypada jednak korzystniej. Łatwo dostępna, do kupienia oczywiście w sklepach Organique w większych miastach, albo przez stronę internetową producenta.
Opakowanie: Plastikowy pojemniczek z metalową zakrętką, która troszkę mi się przygniotła podczas trasy: Organique -> dom, co w sumie w niczym mi nie przeszkadzało, tak po prostu wyszło. Przyjemna dla oka szata graficzna. Ogólnie większość ich opakowań mi się podoba. Wyglądają porządnie i elegancko. Z łatwością można wydobyć cały produkt z pojemnika.
Zapach: Do kosmetyków z domieszką ananasowych nut podchodzę z lekkim dystansem. Nie zawsze mi one pasują. W sklepie który odwiedziłam były testery wszystkich trzech dostępnych zapachów, więc mogłam powąchać każdy oddzielnie. Powąchałam pinacoladę i od razu byłam na tak, zresztą tak jak sprzedawczyni, która uważała ten zapach za najbardziej udany z peelingujących pianek. Jest delikatny, trochę świeży, ale zarazem słodki i otulający. Gdyby była dostępna świeca o podobnym zapachu chętnie bym przygarnęła taką do swojej kolekcji. Obecnie łapię się na tym, że chodzę do łazienki tylko po to aby ją powąchać. Teraz pisząc recenzję siedzę i napajam się zapachem, mimo iż pianki już prawie nie ma w opakowaniu.
Konsystencja: Powiem Wam, że podczas pierwszego użycia zdziwiła mnie konsystencja. W sklepie nie dotykałam testera, bo przecież nigdy nie wiadomo kto dotykał go przed nami - tylko wąchałam. Wygląda jak zwykła, lekka pianka, w której swobodnie moglibyśmy zanurzyć palec - nic bardziej mylnego. Jest strasznie gęsta, niczym najgęstsze masło do smarowania ciała. Drobinki maluteńkie, prawie niezauważalne. Łatwo rozprowadza się na ciele, a przy połączeniu z wodą powstaje delikatna pianka. Może nie jest ona taka jak przy niektórych żelach pod prysznic, ale wystarczająca.
Składniki: Sucrose, Aqua, Glycerin, Sodium Cocoyl Isethionate, Sorbitol, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Parfum, Sodium Chloride, Phenoxyethanol, Tetrasodium Edta, CI 19140, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Działanie:
Według producenta: Łagodna, pachnąca egzotycznym ananasem pianka do mycia ciała. Cukier
delikatnie oczyszcza, peelinguje i wygładza, a gliceryna roślinna
zmiękcza i nawilża skórę. Lekka, puszysta formuła i apetyczne aromaty
działają na zmysły, oraz uprzyjemniają kąpiel, zarówno w wannie, jak i
pod prysznicem.
Piankę peelignującą nakłada się na suchą skórę, wmasowuje, skrapla odrobiną wody. Z połączenia tych dwóch "składników" powstaje całkiem przyjemna, delikatna piana. Oczywiście nie jest to piana niczym z niektórych żeli pod prysznic, tudzież innych płynów do kąpieli, ale jest - nie da się zaprzeczyć. Podczas aplikacji jej zapach unosi się w całej łazience i zdecydowanie czuć go pod prysznicem podczas kąpieli [unosi się jeszcze jakiś czas po prysznicu]. Skóra po aplikacji jest miękka i nawilżona, nie potrzebowałam po niej stosować balsamu. Nie uczuliła mnie, ani nie wywołała u mnie żadnych innych niechcianych objawów. Moim zdaniem myje, lecz nie peelinguje, na to jest zdecydowanie za słaba, bo ja osobiście lubię zdzieraki. Jednak jak na produkt do mycia w połączeniu z jakimś mocniejszym peelingiem daje bardzo dobry efekt. Jest też całkiem wydajna, do umycia się wystarczy tylko odrobina, dzięki czemu nie zużyjemy jej na kilka razy.
Podsumowanie: Jako produkt do mycia to jestem z niej zadowolona, ale jeśli mam być szczera to na peeling się nie nadaje. Jest zbyt delikatna, a ja uwielbiam czuć coś podczas wykonywania tej czynności. Tak czy inaczej myślę, że skuszę się na nią jeszcze raz.
Macie swoje ulubione produkty z Organique ?
Uściski, Szarona.
Ja tam lubie te pianki, wiadomo ze nie bedą aż tak mocne jak typowy peeling;)
OdpowiedzUsuńPianka to pianka, ma być lekka i delikatna, a ta taka właśnie jest :P Coś czuję, że przypadłaby mi do gustu, szczególnie właśnie ta wersja zapachowa :)
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie wolę mozno zdzierające peelingi. I uważam, że 20 zł/ 100 ml peelingu to trochę dużo.
OdpowiedzUsuńte pianki wyglądają smakowicie :3 i pewnie też tak pachną :)
OdpowiedzUsuńW Organique kupuję tylko woski YC. :D Ale ta pianka - jako pianka do mycia - kusi mnie choćby samym zapachem. :) Ostatnio mam strasznie suchą skórę wokół pach i szukam masła do mycia - czegoś, co konkretnie nawilży skórę. Może ona by się dobrze sprawiła? :)
OdpowiedzUsuńMam w innej wersji zapachowej i aż tak gęsta jak dla mnie nie jest, taki lekki mus :D Ja nakładam ją na zwilżone ciało, na sucho jakoś mi nie odpowiada :D
OdpowiedzUsuńMuszę ją kupić, bo klasyczne pianki z Organique b. lubię :)
OdpowiedzUsuńOj uwielbiam tą piankę! Najlepsze jest to, ze po myciu zapach długo utrzymuje się na ciele i w łazience :) Fakt może nie peelinguje tak dobrze, ale i tak daje radę :)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę taką konsystencję piankową, ale przyciąga mnie :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku ! :)
Chętnie bym się skusiła na tą piankę ;)
OdpowiedzUsuńZdrowych i pogodnych świąt :)
Ja za Organique nie przepadam.
OdpowiedzUsuńz lakierami to zazdraszczam troszkę :D ale gratuluje :*
OdpowiedzUsuńA pianka kusi mnie od dawna - mam nadzieje że będzie mi kiedyś dane ją wypróbować :)
Nie miałam tego, ale wydaje się ciekawe. Szkoda, że słabo zdziera.
OdpowiedzUsuńDostałam małe opakowanie <3
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam nic z tej firmy, najwyższy czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńhttp://autre-me.blogspot.com/
Mam ją w tej wersji i bardzo lubię :-)
OdpowiedzUsuńja i tak wolę peelingi osobno niż od razu w żel do mycia itd.. ale ta konsystencja mnie sozkuje ;o
OdpowiedzUsuńMiałam piankę do mycia o zapachu mleka, pachniała i wyglądała na wannie pięknie, jednak tez miałam małe opakowanie, które okazało się bardzo niewydajne ;) No ale cóż, czego nie robi się dla przyjemności;)
OdpowiedzUsuńOne mnie kuszą! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem tego peelingu, a szczególnie jego zapachu!
OdpowiedzUsuńAleż to apetyczny kosmetyk!
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco, ciekawa konsystencja :) z wyglądu pianka, a tu piszesz, że gęste masło :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca jest ta pianka :o)
OdpowiedzUsuńGratuluje wygranej :o)
Brzmi ciekawie, zapach musi być cudowny ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie czuję się skuszona!;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie sprawdza się jako peeling, ale przyznam, że i tak mam na niego ochotę. Mam słabość do takich nietypowych konsystencji i zapachów kosmetyków Organique :)
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie mogę się przekonać do zakupu czegokolwiek z Organique, chociaż mam ochotę na maskę do dłoni, bo podobno jest rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu się wybrać do Poznania i zakupić jakąś piankę Organique :)
OdpowiedzUsuń