Tym razem recenzja sławnych balsamów z Burt's Bees o których huczy cały kosmetyczny świat. Balsamy jak i inne kosmetyki tej firmy produkowane są w USA. Nie są testowane na zwierzętach, a składy większości z ich produktów są organiczne. Po raz pierwszy spotkałam się z nimi podczas pobytu za wielką kałuża i tam właśnie zakupiłam te konkretne sztuki.
Cena: W USA jest to 3$ za sztukę. W Polsce są dostępne tylko za pośrednictwem internetu. Sklepy internetowe każą sobie płacić ok. 25zł za sztukę, ale na allegro można je znaleźć z przesyłką trochę taniej.
Opakowanie: Produkt zamknięty jest w klasycznym sztyfcie jak większość pomadek ochronnych. Etykietka zachęca do kupna, lecz z czasem noszenia pomadki w torebce, napisy zaczynają się ścierać i wygląda to nieestetycznie.
Zapach: Wersja Beeswax
ma bardzo klasyczny, lekko miętowy zapach, za to jeśli chodzi o tą z olejkiem z granatu to zapach ma fenomenalny. Mogłabym siedzieć i wąchać ją godzinami, dopóki by mi się nie znudziło.
Składniki:
W przeciwieństwie do balsamu z granatem na opakowaniu wersji Beeswax nie ma składu, ale łatwo znalazłam go w internecie. Beeswax: coconut oil, sunflower oil, tocopheryl acetate &
tocopheryl, lanolin, peppermint oil, comfrey root extract, rosemary
extract.
Działanie: Wersja Beeswax według producenta ma dać ustom ukojenie, zmiękczać je i nawilżać, a olejek miętowy dawać przyjemne uczucie mrowienia. Zgadzam się z tymi słowami w 100%. Pomadka jest wspaniała ładnie nawilża, radzi sobie z suchymi skórkami. Dobrze sprawdziła się latem chłodząc je. Ma twardą konsystencję, lecz można ją nagrzać w dłoni, by konsystencja była bardziej miękka. Zauważyłam też, że trochę waży się na moich ustach.
Wersja z olejkiem z Granatu jeszcze bardziej przypadła mi do gustu, ponieważ nie sprawia na ustach uczucia mrowienia. Nie waży się. Jest bardziej tłusta, więc bardziej nadaje się na zimę niż Beeswax. Nadaje ustom więcej połysku i lepiej nawilża. Jeśli byśmy nałożyły jej większą ilość na ustach pojawiłaby się lekka czerwono-różowa poświata.
Uwagi: Napisy na opakowaniu powinny być bardziej trwałe.
Podsumowanie: Oba balsamy są w niskiej cenie [w USA], są bardzo wydajne, ładnie nawilżają i regenerują usta. Mi bardziej odpowiada ta z olejkiem z granatu, bo ma tłustszą konsystencję oraz nie powoduje uczucia mrowienia, za którym nie przepadam. Dlatego przy następnych zakupach zdecyduję się właśnie na nią, chociaż Beeswax też nie jest zły.
Próbowałyście Lip Balm'ów z Burt's Bees ? Co o nich sądzicie ?
Jaki jest Wasz ulubiony balsam do ust ?
Pozdrawiam, Szarona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz