Dzisiaj na celowniku będą dwie kule do kąpieli z Lush, które zużyłam w ostatnim czasie. Na pewno nie raz wspominałam, że lubię długie kąpiele w wannie. Już dawno nie widziałam u dziewczyn na blogach nic o tej tematyce, a szkoda. Dlatego pomyślałam, że mogłabym choć w jakimś stopniu pokazać Wam jak sprawdzają się kule w praktyce, a nie tylko stwierdzać czy mi się ona podobała czy wręcz przeciwnie.
Wszyscy wiemy, że produkty z Lush są stosunkowo drogie, jak na polskie warunki, ale i trudno dostępne, gdyż w kraju ich sklepu niestety nie uświadczymy. Myślę, że jednak raz na jakiś czas każdy może pozwolić sobie na kupienie czegoś droższego.
1# Phoenix Rising / 5,35 €
Od producenta:
Mistyczna, fioletowo zielona bomba do kąpieli, która unosi się w wodzie na chmurze egzotycznych przypraw. Gdy Twoja skóra czuje, że bardzo potrzebuje nawilżenia, luksusowa mieszanka kakao i masła shea w wannie pozostawi skórę miękką. Jej bogaty cynamonowy zapach również polepszy Twój nastrój, jeśli czujesz się nieswojo.
Dopiero po przytarganiu kuli do domu zauważyłam, że z moją kulą jest coś nie tak. Mianowicie kolor nie był taki jaki powinien być, bo do fioletu niestety jej daleko. Prawdopodobnie podczas produkcji zbrakło fioletowego, jak i zielonego barwnika. Jednak kiedy pomyślałam sobie, jakby wyglądała wanna po kąpieli z kulą o takim kolorze od razu zrobiło mi się lepiej - zdecydowanie łatwiej będzie umyć wannę.
Kula rozpuszczała się strasznie wolno. Wypuszczała z siebie olejki, które unosiły się na powierzchni wody. Trudno też było nie zauważyć drobinek brokatu, które ku mojemu zdziwieniu nie osadzały się na skórze. Woda ma mocny, w moim wypadku czerwony kolor. Tym bardziej większe było moje zdziwienie, gdy po kąpieli skórki wokół paznokci, jak i suche miejsca na stopach przybrały purpurowy kolor.... na szczęście wszystko łatwo się wypłukało. W kąpieli zapach kuli nie był już tak bardzo cynamonowy, jak przed kąpielą. Bardziej przypominał egzotyczne owoce, niż przyprawy o których była mowa. Nawilżenie skóry przyzwoite, jak na bombę do kąpieli, bo przecież nie są one od tego, by nawilżały niczym masło do ciała.
Na powierzchni wody w miarę rozpuszczania się kuli unosił się kawałek cynamonu, który łatwo było wyjąć z wanny, by nie przeszkadzał w trakcie kąpieli.
Składniki: Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Icing Sugar, Cocoa Butter, PEG-6 Caprylic / Capric Glycerides & PEG-60 Almond Glycerides, Bergamot Oil, Cassia Oil, Organic Jojoba Oil, Fair Trade Shea Butter, Perfume, Cinnamal, Citral, Limonene, Linalool, Colour 45410, Colour 42090, Colour 77891, Colour 77491, Colour 77510, Frosty Holly Lustre, Gold Lustre, Cinnamon Stick.
2# Think Pink / 3,95 €
Od producenta:
Relaksująca, różowa bomba do kąpieli o słodkim zapachu wanilii i nasion tonki. Podczas rozpuszczania, poczujesz się tak, jakby ktoś mocno Cię przytulał - znajdziesz się w otoczeniu konfetti z papieru ryżowego w kształcie serc, które powoli będą się rozpuszczać. Jej słodki zapach pochodzi z wanilii, podczas gdy nasiona tonki dodają karmelowej nuty. Nasiona neroli przywołują zapach słonecznych cytrusów, a lawenda czyści umysł i sprawia, że czujesz, że życie jest słodsze.
Kula nadaje wodzie różowy kolor. W sumie zauważyłam, że lubię wszystkie produkty do kąpieli, które właśnie barwią wodę na ten kolor. Kula szybko się rozpuszcza razem z zatopionymi w niej kwiatami, więc jeśli mamy miej czasu na kąpiel zdecydowanie polecam właśnie tą. Zapach jest śliczny, a za razem delikatny, dlatego myślę, że większości z nas przypadł by on do gustu. Trochę przypomina mi cukierki, które lubiłam pochłaniać w dzieciństwie, albo watę cukrową, tak czy inaczej coś w nim jest takiego słodkiego.
Przez całą kąpiel towarzyszyły mi serduszka. Większość nie rozpuściła się [po ponad godzinie leżenia w wannie], mimo zapewnień producenta, że tak się stanie. Z drugiej strony nie przeszkadzało mi to, ponieważ nie wplątywały się one we włosy, ani nie przylepiały się do ciała. Czy nie byłaby ona świetnym prezentem od drugiej połówki na Walentynki lub do przygotowania kąpieli niespodzianki dla dziewczyny ?
Składniki: Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Perfume, Lavender Oil, Tonka Absolute, Fair Trade Vanilla Absolute, Neroli Oil, Limonene, Linalool, Pink Heart Confetti, Colour 45410, Colour 14700, Colour 17200, Candy Flowers.
Czy skuszę się na te konkretne sztuki ponownie ? Nie mam pojęcia. Jednakże pewnie kupię jakąś kulę od nich jeszcze nie raz, jeśli tylko będę miała taką okazję.
Co myślicie o takich postach ?
Miałybyście ochotę na inne o kulach do kąpieli z Lush lub na przykład z innymi firmami ?
Buziaki, Szarona.
bardzo nie lubie kapieli w wannie ;) wole prysznice ;D
OdpowiedzUsuńLubię kule do kąpieli z Lusha, ale wolę zamawiać ich produkty online, bo nie znoszę natręctwa ekspedientów w tych sklepach. Zaciekawiłaś mnie tą pierwszą kulą, ale ja też bym wolała czerwoną.
OdpowiedzUsuńJaka dokładna recenzja:) myśle, że co jakiś czas można się skusić jeśli ma się dostęp :)
OdpowiedzUsuńOj tak, Lush potrafi umilić chyba każdą kąpiel :) Uwielbiam te ich kule. Chyba się skuszę na tą różową :D
OdpowiedzUsuńTakie posty mi odpowiadają ponieważ sama wielbię takie ciekawe kąpiele z kulami:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w Polsce nie ma Lush'a:((
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoja wanna :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam długie kąpiele w wannie ale w ciepłej wodzie - w chłodnej to nie to ;) dlatego czynię zapasy :D Chociaż ostatnio wrzuciłam do wanny niebeieskiego robota z Lusha ;) uwielbiam tą firmę i miałam już kilka wannowych radości :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kule do kąpieli, fajnie jeśli pokażesz nam kolejne takie wspaniałości :)
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś lush nie jara :D I kuli nie potrzebuje w sumie bo prysznice zawsze biorę, jednak nie przeczę że jak miałabym okazję coś od nich miec to nie skorzystałabym :P
OdpowiedzUsuńTwoja wanna ma ciekawy kształt :D Uwielbiam, kiedy woda w wannie jest kolorowa, ale niekoniecznie za taką cenę :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym poczytała o kulach Organique, bo do nich mam dostęp ;-)
OdpowiedzUsuńlubię takie kule:)
OdpowiedzUsuńkąpiel z serduszkami mnie absolutnie urzekła :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Lusha. kule prezentują się przepiękne i kapiele z nimi musiały być cudne, ale chyba zwariowałabym potem czyszcząc wannę z koloru i brokatu (tego z pierwszej kuli).
OdpowiedzUsuńSzkoda swoją drogą, ze faceci nie czytają blogów...
PS. Fajną masz wannę:)
Ta z serduszkami cudowna!
OdpowiedzUsuńDawno nie umiliłam sobie kąpieli w ten sposób, kiedyś kupowałam różne produkty które przepięknie pachniały i chyba muszę do tego wrócić. :) Słyszałam o tej firmie, jednak nigdy nie miałam z niej nic. :) Woda wygląda super po tych kulach. :)
OdpowiedzUsuńjakie to jest piękne! :) same zdjęcia zachęcają <3
OdpowiedzUsuńW Karlskronie miał być sklep Lusha...Nie znalazłam go, bo nie spisałam sobie adresu...Geeeniusz. :D
OdpowiedzUsuńLubię czytać o kulach do kąpieli. :)) Ta różowa przypadła mi do gustu. :)
Bo mi nie wychodzi. :D Chyba źle się za to zabrałam :D nie wiem od czego zacząć prawdę mówiąc. :D
UsuńSzkoda, że to nie działa pod prysznicem :S
OdpowiedzUsuńTo znaczy, na pewno działa, bo się rozpuści, ale nie będzie tak fajnie ;)
OdpowiedzUsuńta druga kula jakoś bardziej do mnie przemawia :) a tak w ogóle to jeszcze nie miałam okazji ich używać ;o
OdpowiedzUsuńObydwie kule właściwie mi się spodobały. Ciekawie zarówno kąpać się w brokacie (który na szczęście się nie osadza na ciele ) i ciekawie w tych serduchach :D Mi się bardzo spodobał post. Ja też jestem totalną fanką kąpieli i uwielbiam czytać o kąpielowych umilaczach :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała okazję to pewnie bym się skusiła na tą drugą :)
OdpowiedzUsuń