Kilka dni temu mocno walnęłam się w prawą rękę przez co mam trochę ograniczoną zdolność manualną i piękny fioletowy siniak. Próbowałam zrobić podejście do Paznokciowego projektu i Norweskiej Zimy, jednak nic z tego nie wyszło, więc ten tydzień muszę sobie odpuścić. Szkoda, bo na niego czekałam najbardziej. Może uda mi się zrobić to zdobienie już poza projektem.
Dzisiaj przychodzę z recenzją kosmetyku, którego zdjęcia do posta zrobiłam już jakiś czas temu. Przynajmniej choć raz nie muszę się zastanawiać czy uda mi się złapać trochę światła dziennego.
Cena: Ok. 25zł za 180ml. Więc myślę, że niezbyt dużo, bo olejku na włosy używa się naprawdę niewiele. Do mnie trafił podczas blogerskiego spotkania razem z szamponem do włosów, który zużyłam już dawno temu. Stacjonarnie w sklepach ich nie widziałam, ale łatwo można kupić je przez internet.
Opakowanie: Nieprzezroczysta biała butelka, z plastikową nakrętką, pod którą kryje się wielka dziura, zabezpieczona folią. Niby nie przeszkadza to w użytkowaniu, jednak osobiście wolałabym jakiś atomizer, bo czasami przypadkiem może nam "chlupnąć" więcej niż potrzebujemy.
Konsystencja: Jak można było się spodziewać jest to olejek i posiada płynną konsystencję zielonkawego koloru.
Zapach: Ziołowy, bardzo intensywny, ale moim zdaniem przyjemny i można się do niego przyzwyczaić. Naczytałam się w internecie wiele na niego temat, trochę się bałam, że nie będzie można się przemóc do używania kosmetyku, a tak nie było. Jednak nie polecam go komuś, kto jest wrażliwy na zapachy, bo w łazience zapach utrzymuje się jeszcze jakiś czas po aplikacji olejku na włosy.
Działanie: Długo podchodziłam z dystansem do olejowania włosów, bo przecież jak to "nakładać dodatkowo olej na przetłuszczające się włosy", chociaż już wiem, że nie ma to wpływu na przetłuszczanie włosów. Tak więc staram się go nakładać przed każdym myciem włosów, mniej więcej co dwa dni, ale czasem mi się zapomina. Wylewam odrobinę na ręce, rozcieram go na nich i następnie wcieram w suche włosy oraz skórę głowy. Próbowałam robić tak z mokrymi, ale nie mogłam sobie poradzić z jego rozprowadzeniem, a na rękach zostawała spora ilość olejku. Czasami nakładałam go na 15min, czasami dłużej - wszystko w zależności ile miałam czasu na ogarnięcie się. Olejek łatwo się zmywa, wystarczy jedno mycie, aby pozbyć się go z włosów.Włosy po jego użyciu są gładkie, ale za razem miękkie, nawilżone i błyszczące. Włosy ani skóra głowy nie są w żaden sposób wysuszone i podrażnione. Co do ograniczenia wypadania to wydaje mi się, że wypada mi ich mniej, a przynajmniej mniej niż zanim zaczęłam go używać. Wielkiego wysypu baby hair nie zauważyłam - na to chyba liczyłam najbardziej, może jeszcze się pojawią, nie tracę nadziei.
Składniki: Bhrungraj (Eclipta alba) 3% , Trifala 3%
w/v, Brahmi (Saraswathi) (Centella asiatica) 1% w/v, Chameli
Pan(Chetika) (Jasminum officinale) 1% w/v, Chanothi (Krishnala) (Abrus
precatorius) 0.5% w/v, Dhaturo(Mahamohi) (Datura metel) 2% w/v, Elaychi
(Sukshma) (Elettaria cardamomum) 0.5% w/v, Gali pan (kalkeshi)
(Indigofera tinctoria) 1.% w/v
, Indravama (Gavakshi) (Citrullus colocynthis) 1.% w/v, Jatamansi
(Tapasvini) (Nardostachys jatamansi) 0.5% w/v, Karanj Beej (Chirbilvak)
(pongamia glabra) 0.5% w/v
, Neem Beej (paribhadra) (Azadirachta Indica) 0.5% w/v, Mahendi Pan
(Henna) (Lawsonia alba) 0.5% w/v, Mandur (Sinhan) (Ferri peroxi
dumrubrum) 4% w/v, Rasvanthi (Rasgarbh) (Berberis aristala) 0.5% w/v,
Akkal kara (Anacyclus pyrethrum) 0.5% w/v, Vaj (Jatila) (Aconus Calamus)
0.5% w/v, Yashti Madhu (Mulethi) (Glycyrrhiza glabra) 0.5 % w/v
, Milk (Dugdha) 10% v/v, Wheat Germ Oil (Triticum aestivum) 1% , Lemon
Oil (Citrus medica) 1% Bogate źródło witaminy C i antyoksydantów,
Nilibhrungandi Oil 8% , Til Oil (Sesamum indicum) 25%, Sugandhit Dravya
2% ,Colour : Quinazarine Green SS.
Podsumowanie: Ja jestem zadowolona jeśli chodzi o kondycję moich włosów, choć wielkiego wysypu baby hair nie było. Pewnie skuszę się na kolejne opakowanie kiedy już wykorzystam zalegające mi w zapasach oleje.
Jakie oleje stosujecie do pielęgnacji włosów ?
Szarona.
Nigdy nie miałam styczności ani z tym produktem ani z olejowaniem włosów.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować metody olejowania włosów :)
OdpowiedzUsuńz tego typu olejków, to miałam tylko vatikę ;)
OdpowiedzUsuńAktualnie go używam, jednak nie na skalp, a na włosy i sprawdza się świetnie :) Włosy są mięciutkie i gładkie, nie elektryzują się. Również mam w planach zakupić go ponownie.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie olejowałam włosów :)
OdpowiedzUsuńU mnie ten olejek sprawdzał się świetnie za pierwszym razem :) Zahamował po 1,5 miesiąca wypadanie włosów, do tego przyrost był naprawdę widoczny, no i mnóstwo baby hair. Przerwałam stosowanie olejku po zużyciu jednej butelki i wróciłam do niego po mniej więcej roku, kiedy włosy wróciły do poprzedniego stanu. Niestety, kolejna butelka nie przyniosła już takich efektów - była poprawa, ale to nie był już ten efekt wow. Szkoda. Ale olejek wspominam bardzo dobrze, jego zapach nawet polubiłam :) Jest naprawdę warty wypróbowania i do tego o połowę tańszy od Khadi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Nie olejowalam wlosow nigdy;)
OdpowiedzUsuńU mnie ten olejek się sprawdził - nie tylko wzmocnił moje włosy, ale zaczęły odrastać nowe. Poza tym można go dostać w sklepach z żywnością i kosmetykami ekologicznymi - przynajmniej u mnie w mieście. Warto poszukać też w zielarskich;]
OdpowiedzUsuńU mnie ten szampon zadziałał cuda! Włosy rosły tak szybko, ze nie wiedziałam co sie dzieje ! Musze go znow kupic <3
OdpowiedzUsuńod dawna mam ochotę przetestować ten olejek :)
OdpowiedzUsuńjak ja dawno nie olejowałam włosów;/
OdpowiedzUsuńPaniusia na opakowaniu zachęca swoimi długimi włosami. Szkoda, że nie pojawiły się nowe włoski, ale uważam, że poprawa kondycji włosów też jest na plus.
OdpowiedzUsuńStosuje arganowy oraz kokosowy :)
OdpowiedzUsuńJa teraz używam na przemian Amli i jakiegoś rosyjskiego olejku. Sesę kiedyś miałam i na pewno jeszcze do niej wrócę, bo dobrze się u mnie sprawdzała ::)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mogę się przekonać do olejowania włosów.. ale może jednak warto kiedyś spróbować. Obawiam się właśnie tego, że ciężko będzie zmyć ten olej z włosów i będą one obciążone i tłuste.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś Sesę, na początku mojego włosomaniactwa i mile ją wspominam, ale z pewnością już do niej nie wrócę :)
OdpowiedzUsuńbaby hair sie pojawią spokojnie !! :3
OdpowiedzUsuńu mnie najlepiej sparawdza się olej Dabur Vatika, moje włosy chyba kochają olej kokosowy :)
OdpowiedzUsuńteraz stosuję olejek z alterry migdał i papaja ale w sumie żadnej róznicy nie widzę gdy go używam a gdy nie... :(
ten z chęcią bym wypróbowała!
ja używam tylko kokosowego jak na razie, ale dopiero zaczęłam przygodę z olejowaniem także może i na Twój przyjdzie czas :)
OdpowiedzUsuńSesa to mój ulubiony olej do włosów. Działa świetnie i u mnie pojawiły się baby hair :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nigdy nie olejowałam włosów ;D a mam w zapasie arganowy i kokosowy, trzeba będzie się zawziąć i w końcu spróbować :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie olejowałam włosów ale muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na ROZDANIE :)
mysmilelile.blogspot.com
Sporo o nich naczytałam ale sama nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mam mały uraz co do olejków i olejowania włosów. A wszystko przez kosmetyk Green Pharmacy, który strasznie przesuszył mi skórę na głowie i wywołał łupież :(
OdpowiedzUsuńHmm niedaleko mnie jest Tropical Market i muszę się tam wybrać, bo widziałam tam takie różne oleje!
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji używać na swoich włosach :)
OdpowiedzUsuńO mamo, jaki długi skład. Ja ostatnio używam jadalnych olei typu winogronowy albo sezamowy:)
OdpowiedzUsuńU mnie olejowanie włosów marnie idzie. Próbowałam z kokosowym, ale to jednak masakra dla mnie była. Olej ze słodkich migdałów póki co dodawałam jedynie do maski :) Tego więc nie znam :)
OdpowiedzUsuńNie nakładam olejków na włosy, ale chyba zacznę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**