Ach ten Lush.

Zobaczcie co znalazłam.
Przeglądając szafkę z kosmetykami i próbując oszacować ile kosmetyków kłębi się w jej otchłaniach znalazłam opakowania z Lush. Kosmetyki wyrabiane własnoręcznie oraz w większości organiczne. Jak to mówią inne dziewczyny "sklep czuć na kilometr". Pomimo, że moje pierwsze jak i jedyne zakupy były poczynione w wakacje w 2011 roku torebki dalej pachną. Na sklep natknęłam się podczas wycieczki do Paryża. Pamiętam, że mieliśmy czas wolny przy Katedrze Notre Dame, a ja zamiast zwiedzać wnętrze pobiegłam co sił w nogach w jego stronę.

Do moich torebeczek trafiły kule do kąpieli Sex Bomb KLIK i Ma Bar KLIK.
Urocza pani, która ślicznie się uśmiechała, ponieważ ni w ząb nie mówiła po angielsku, a tym bardziej po polsku wręczyła mi brązową torebeczkę z trzema próbkami: Petite Gâterie KLIK, Cassimousse KLIK oraz Dream Cream KLIK. Z kul byłam bardzo zadowolona, jednak krem nie pod pasował mi zapachem. 
Dzięki temu gestowi sklep wspominam strasznie miło. Niestety nie ma go w Polsce. Mam nadzieję, iż w zbliżające się wakacje uda mi się coś zakupić. Ceny też są dość wysokie, ale myślę, że raz na jakiś czas można by było sobie na coś pozwolić.


Miałyście coś z Lush ? A może chciałybyście wypróbować ich kosmetyki ?
Całusy, Szarona.

16 komentarzy:

  1. Pierwszy raz słyszę o tej firmie :P
    A co do serwetek, to naprawdę śliczne są w empikach, ja najczęściej tam kupuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżbyś wybierała się w wakacje do Paryża? :)) jeśli tak to zazdroszczę! ja byłam kilka razy, ale zawsze było zbyt mało czasu na jakieś dotąd nieodkryte butiki, sklepy z kosmetykami itd, a i ja byłam wtedy za młoda i nie zwracałam na to uwagi.. ach czas leci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow, USA <3 tam to można poszaleć w kwestii kosmetyków, które obłędnie pachną i niewiele kosztują i w ogóle te wszystkie fajne gadżety 'z Ameryki' :D zdecydowanie lepsze są wyjazdy na własną rękę, bo zwiedzanie (łażenie całymi dniami) czasem powoduje, że czujemy się bardziej zmęczone niż zadowolone :d

      Usuń
  3. Ohhhh jak ja uwielbiam LUSH :) ale co do LUSHa nie musisz czekać do wakacji :) zapraszam na kreatywny LUSHowy konkurs u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam w Lush w Oslo, nic nie kupiłam bo leciałam tanim lotem (limit na kosmetyki), ale w tym roku tak zrobię, żeby coś móc przywieźć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Często są blisko kas. A jak nie serwetki, to równie dobrze możesz kupić chusteczki, w empiku również jest ogromny wybór ozdobnych chusteczek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o Lush, ciekawe.:p

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o Luch... Nic nie używałam, ale bardzo chętnie bym wypróbowała

    OdpowiedzUsuń
  8. są rzeczy ważne i ważniejsze, co tam zwiedzanie...Lush jest ^^
    Zawsze byłam ciekawa lushowych produktów, muszą obłędnie pachnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam jeszcze tych kosmetyków, ale od dawna mi się marzą, jak przeglądam filmiki na youtube to prawie każda vlogerka je chwali...mam ogromną ochotę na nie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tylko tam się pojawię, to koniecznie wcześniej dam znać, nie unikniesz tego! ;*

    aaa zazdroszczę Ci wizyty w tym sklepie :) patrzę na te linki i to wszystko wygląda jak jedzenie i to bardzo apetyczne <3 Musiało bosko pachnieć

    OdpowiedzUsuń
  11. O otwarciu sklepu Lusha w PL trąbi się już od roku,ale jakoś nie mogą się zdecydować ;) Wszystko przez ich cudowną politykę i wysokie koszty ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam...oby w końcu otworzyli w Polsce sklep:)

    OdpowiedzUsuń
  13. jeszcze nigdy nie miałam nic z Lusha .. no niestety .. ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Lush uwielbiam, ściągnełam sobie mydełko przez koleeżankę z USA i używam ile wlezie, a pachie na kilometr, koleżanka spytała czemu perfumuje łazienke na słodko, hahah

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...