Będąc w wakacje w Berlinie, miałam ochotę na jakiś balsam do ust. Jako, że słyszałam wiele pozytywnych recenzji na temat pomadek z Alverde, stojąc przy półce skusiłam się na mandarynkę z wanilią. Bardzo lubię egzotyczne nuty w balsamach, to też bez zastanowienia wpadła do koszyka. W asortymencie jest też wersja z nagietkiem, dla osób lubiących łagodniejsze nuty zapachowe.
Cena: 1,15€ za 4,8 g w drogeriach DM, więc nie jest to wygórowana cena jeśli chodzi o balsam do ust z naturalnych składników.
Opakowanie: Balsam zapakowany jest w kartonik, dzięki czemu wiemy, że żadna "drogeryjna macaczka" nie włożyła do środka swoich paluchów przed nami. Samo opakowanie wykonane jest z niezbyt grubego plastiku. Podczas noszenia w torebce nie zauważyłam, aby ścierały się napisy. Skuwka się nie połamała, ani nie otwierała się samoistnie.
Zapach: Przyjemny, mandarynkowy, wanilia w żaden sposób niewyczuwalna. Lekko chemiczny, mimo, że nie nie posiada w sobie żadnych chemicznych składników.
Składniki: Ricinus Communis Oil*, Butyrospermum
Parkii Butter*, Candelilla Cera, Rhus Verniciflua Cera, Olea Europaea
Oil*, Cera Carnauba, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Tocopheryl Acetate,
Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Mangifera Indica Seed Oil, Vanilla
Planifolia Extract*, Citrus Tangerina Oil*, Tocopherol, Helianthus
Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Limonene**, Linalool**,
Citronellol**, Citral**, Geraniol**.
* Ingredients from certified organic agriculture.
** From natural essential oils.
Konsystencja: Dość toporna, nie tłusta, trudno się rozprowadza. Zdecydowanie nie jest to balsam na zimę, bardziej skłaniałabym się stwierdzeniu "wakacyjne smarowidło". Nie pozostawia na ustach żadnego koloru. Pozostawia połyskującą warstwę na ustach. Pomimo, że nie nakładałam jej za dużo za każdym razem ważyła się ona na ustach.
Działanie: Nie pielęgnował ust, słabo nawilżał, toteż dość często musiałam nakładać go ponownie. Pech chciał, że zabrałam go ze sobą na 2 dniowy wyjazd. Po kilku aplikacjach wystąpiło u mnie uczulenie. Usta były strasznie opuchnięte, przesuszone,straciły swój naturalny kształt, a skóra w okół nich zaczerwieniona. Ratować się musiałam później kremem do rąk. Po powrocie pierwszą czynnością jaką zrobiłam było nałożenie na usta grubej warstwy zwykłej wazeliny.
Ach, pluję sobie w brodę, że nie zrobiłam kilku zdjęć owej alergii, jednak wolę nie ryzykować ponownego użycia na usta.
Słyszałam, że wiele dziewczyn nakładało go również na porost rzęs, jednak ja nie mogę powiedzieć nic na ten temat, ponieważ nie odważyłam się go zaaplikować na rzęsy.
Podsumowanie: Na kolejną sztukę raczej już się nie skuszę. Mam innych balsamowych ulubieńców, a alergia na jakiś składnik, która u mnie wystąpiła skutecznie zniechęciła mnie do wypróbowania wersji nagietkowej.
Jakiego balsamu do ust obecnie używacie ?
Pozdrawiam, Szarona.
ojejeje - niedobrze, bardzo neidobrze...chyba pierwszy raz czytam, że coś z ALverde uczula :(
OdpowiedzUsuńja używam jakiegos z apteki z woskiem pszczelim :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie i zapraszam do mnie w odwiedziny :)
o kurcze ;o na Ciebie tak coś zadzialało a dla mnie jest to pomadka ideal ;o
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie czuc wanilii ;|
OdpowiedzUsuńU mnie się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńO kurcze fatalnie, na pewno sie nie zdecyduje:/
OdpowiedzUsuńW takim razie będę omijać ją z daleka ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził ;/
OdpowiedzUsuńJak na razie to najlepiej wypadają u mnie masełka Nivea:) chociaż aplikacja palcem mnie denerwuje!
OdpowiedzUsuńMiałam podobne doświadczenia z pomadką Alverde z Rossmanna. Na rzęsy podziałała świetnie, ale na ustach jest beznadziejna.
OdpowiedzUsuńMam i całkiem lubię :)
OdpowiedzUsuńKurczę, no to rzeczywiście słabo... :/ Ja obecnie używam pomadki brzozowej z Sylveco i mogę Ci ją z całego serca polecić :)
OdpowiedzUsuńja ją wcześniej zdążyłam kilka razy użyć, ale ze względu na zapach zostawiłam na lato ;) szkoda, że u Ciebie się nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam pomadki Nivea:)
OdpowiedzUsuńAjć :( Kiepsko :( nie spodziewałam się po niej uczulenia ;/
OdpowiedzUsuńO matko, takie kuku Ci zrobił?! Ja nie lubię takich "twardych" pomadek
OdpowiedzUsuńOjej, biedaku :(
OdpowiedzUsuńAktualnie używam Blistexu i nie jest źle :)
dziękuje :* Chyba lepiej niz wcześniej, co?
OdpowiedzUsuńBidulka :( Sama nigdy nie miałam uczulenia na jakiś składnik pomadki ochronnej. Tyle, że ja jestem wierna produktom marki Nivea :)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie,że czytam o zupełnie innym produkcie niż mam ja ,gdyż ta pomadka dla mnie to idealny nawilżacz i jak mi się kończyła to strasznie za nią tęskniłam:)
OdpowiedzUsuń