Na początku był porządek...
później wyciągnęłam szpargały...
a z biegiem czasu oraz znacznym ubytkiem kawy robił się większy bałagan.
Muszę przyznać, że jednak wolę się uczyć w ciszy i spokoju w domu. W kawiarni był istny harmider. Nie mogłam się na niczym skupić. Bardziej byłam niestety skupiona na trójce studentów, którzy rozmawiali głośno po hiszpańsku niż na nauce, ale chociaż wypiłam w miarę dobrą darmową kawę [wzięłam ją sobie za "klubowe" punkty].
Na koniec ciasto według przepisu dziewczyn z bloga Makeup lista. Przepis jest bardzo prosty. Nie ma jak popełnić błędu. Chociaż nie posiadam daru do pieczenia, ciasto wyszło świetnie i następnego dnia nie było po nim śladu.
A Wy jak ? Uczyłyście się kiedyś w kawiarni ? Co z tego wyszło ?
Pozdrawiam, Szarona.
smaczne ciacho ;D
OdpowiedzUsuńnie wiem czy potrafiłabym się uczyć w kawiarni, mimo że ta wygląda tak przytulnie ;p
OdpowiedzUsuńPierwszy rok kosmetologii? ;)
PS. Usuń jak możesz weryfikację obrazkową, bo nie da się komentarzy publikować ;p
Nie wiedziałam, że mam włączoną :) Mam nadzieję, że teraz jest już dobrze :)
UsuńSzalone lata szkolne:) Pewnie,że się uczyłam:) Ale nic z tego nie wyszło;) To znaczy z uczenia w kawiarni;)
OdpowiedzUsuńA te ciasto wygląda tak smakowicie:) mniam:)
OdpowiedzUsuńObserwuję:)
Ja się nie umiem uczyć tam, gdzie coś mnie rozprasza, więc nic by z tego nie wyszło... ;-)
OdpowiedzUsuń