Projekt Denko: styczeń/luty '15

Dość długo zastanawiałam się, czy pisać posta z denkiem, bo jednak przez dwa miesiące nie udało mi się zużyć niczego konkretnego. Osobiście spodziewałam się większej ilości, ale że obecnie większość produktów dopiero co otworzyłam to w sumie nie powinnam się dziwić. Niemniej jednak zauważyłam, że zaczęłam używać kosmetyków, a nie tylko zużywać i zabierać się za kolejny, bo przecież w zapasach jeszcze stoi kilka sztuk.



1. The Body Shop, żel o zapachu Ginger Sparkle - Wąchając ten zapach w sklepie bardzo mi się podobał, jednak okazja jego użycia nadarzyła się już po świętach i zapach niekoniecznie zaczął mi odpowiadać. Niemniej jednak zużyłam go na wyjeździe, ze względu na jego małą pojemność, a buteleczkę zostawiłam sobie na inne podróże.

2. Nectar of Nature, żel pod prysznic z maliną i granatem - Kupiłam go w carrefourze za naprawdę jakieś małe pieniądze. Spodziewałam się, że wystarczy mi na niecały miesiąc jak większość żeli pod prysznic, a miałam go i miałam chyba przez trzy miesiące jak nie lepiej. Do tego cudowny, owocowy zapach. Jest kilka wersji do wyboru, więc każdy znajdzie go dla siebie.

3. Nuxe body, Serum modelujące sylwetkę zwalczające cellulit tłuszczowy - Rolował się niesamowicie, zapach pod koniec opakowania zaczął mnie drażnić. Męczyłam się z nim długo i cieszę się, że w końcu się skończył. Na moim blogu możecie znaleźć jego recenzję KLIK.

4. Kallos, Silk, maska do włosów suchych - Nie używałam wcześniej tej wersji. Suchych włosów też nie mam, a przetłuszczające. Maska sama w sobie była całkiem niezła choć nie wiem, czy kupię ją ponownie, gdyż na rynku jest jeszcze wiele tego typu produktów, które chciałabym wypróbować. Teraz zabieram się za maskę jajeczną od Babuszki Agafii i zobaczymy jak się sprawdzi.


5. Isana, sól do kąpieli o zapachu mandarynki z maślanką - Jakoś zupełnie nie mam ostatnio ochoty na kąpiel w wannie i bez wahania wybieram prysznic. Nie mniej jednak w przeciągu dwóch miesięcy jeden raz wybrałam wannę. Wyciągnęłam z szafki z zapasami saszetkę z solą, którą wsypałam na raz i oddałam się relaksowi. Zapach soli był ładny - trochę przypominający jogurt z kawałkami mandarynki. Cena jest niewielka, więc pewnie się skuszę z czasem na inne wersje zapachowe, bo przecież Rossmanna mam prawie pod nosem.

6. Montagne Jeunesse, maseczki Blemish Mud i White Chocolate - Jedna z moich ulubionych firm jeśli chodzi o maseczki oczyszczające do twarzy. Jeszcze nie zdarzyło mi się, abym była z jakiejś niezadowolona. Cena jest troszkę wysoka w porównaniu z innymi maseczkami dostępnymi w drogeriach, ale moim zdaniem czasem warto wydać trochę więcej.

7. Stenders, próbki - Na 4 dniowy wyjazd były jak znalazł. Nie musiałam targać ze sobą większych opakowań. Nie raz używałam tych próbek właśnie w podróży i powiem Wam, że coraz bardziej mam ochotę wypróbować szampon i odżywkę ze Stendersa. Miałyście może styczność z nimi, warte zakupu ?


Używałyście któregoś z tych produktów ?
Buziaki, Szarona.

26 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. skromnie? ja chyba ani jednego kosmetyku nie zuzylam xD

      Usuń
  2. kompletnie nic nie miałam! aż dziwne!

    OdpowiedzUsuń
  3. niczego nie miałam ale muszę się zaczaić na sól do kąpieli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tego Kallosa jeszcze nie miałam, a mógłby mi się sprawdzić:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo. ta silk też u mnie kiedyś zawita :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic nie miałam. Nawet Kallosa, który znajduje się chyba w zapasach większości blogerek.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)
    natomiast maseczki zawsze mnie kuszą jak jestem w drogerii :) jak uszczuplę moje maseczkowe zapasy to chyba w kóncu jakąś się kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie miałam nic z tych kosmetyków;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam maseczkę Montagne Jeunesse - owocowy koktajl:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam Tych produktów.
    Zapach żelu pod prysznic do mnie przemawia;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję denka, ładnie Ci poszło ;) Lubię te sole do kąpieli Isana.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic z Twego denka nie miałam :o) A Zapachy korzenne uwielbiam, więc żel na pewno przypadłby mi do gustu :o)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja właśnie też zużyłam kallos silk - ja ją używałam do emulgowania olejów - sprawdzała się genialnie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. cAŁKIEM CAŁKIEM:))) NIC NIE MIAŁAM Z TYCH PRODUKTÓW..

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam nic z Twojego denka :))

    OdpowiedzUsuń
  16. chyba mam gdzieś którąś z tych maseczek :D ja tak kupuję a potem leżą, jakoś nie mogę zacząć regularnie się maseczkować ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. O, tego się nie spodziewałam po Nuxe, bo to przecież takie dobre kosmetyki. Miałam ten żel z The Body Shop (też minaturkę) i mimo tego, że stosowałam go po Świętach to bardzo przypadł mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tego Kallosa kupię a ta sól użyłam 3 razy :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też uwielbiam maseczki z Montagne Jeunesse, pozwalam sobie na nie raz na jakiś czas i jeszcze nigdy się nie zawiodłam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Już od jakiegoś czasu intrygują mnie maseczki Montagne Jeunesse. Zawsze obiecuję sobie, że kupię choć jedną na spróbowanie. A potem, standardowo, kupuję coś innego. Tak jak teraz - ponownie zakupiłam maseczki w płacie na stronie E-bay oraz dwie z Beauty Formulas ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. jestem ciekawa soli z Isany ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie miałam nic, ale zaciekawił mnie żel z Carrefura. Szkoda, że nie mam tego sklepu nigdzie niedaleko siebie w Polsce, bo bym na pewno kupiła:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Używam tej maski z Kallosa i jestem z niej bardzo zadowolona, tak samo jak i moje włosy, które dzięki niej odżyły, są mega mięciutkie i błyszczące^^ A żelu z Carrefoura na pewno kiedyś wypróbuję, bo jestem ciekawa produktów z tej konkretnej serii:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...