Cena: 7,95 € za 85 ml lub 13,95 € za 230ml. Dostępne w sklepach firmowych bądź internecie. Niestety w Polsce nadal brak tego sklepu.
Zapach: Przyjemny, zdecydowanie ziołowy, jednak nie przeszkadza on podczas działania maski.
Opakowanie: Z racji tego, iż posiadam próbkę, starczyła mi ona na dwa, dość obfite użycia. Pojemniczek jest czarny, odkręcany, wykonany z solidnego plastiku. Tak samo jak w przypadku pełnowymiarowego produktu.
Konsystencja: Nie jest to typowa kremowa maska, zawiera w sobie małe granulki przypominające peeling, jednak wszystko dobrze się rozprowadza. Nie napotkałam też problemów ze zmyciem maski, kilka razy przemyłam twarz wodą, a produktu już na niej nie było.
Składniki: Agar Agar Gel , Kaolin , Honey (Mel) , Fullers Earth , Glycerine , Almond Oil (Prunus dulcis) , Ground Almond Shells (Prunus dulcis) , Ground Almonds (Prunus dulcis) , Lavender Oil (Lavandula augustifolia) , Chlorophyllin , Geraniol , Limonene , Linalool , Perfume.
Działanie:
Według producenta: Love Lettuce jest naszą najbardziej złuszczającą maską, która usuwa brud, olej i zanieczyszczenia z naszej twarzy. Złuszczanie jest ważną częścią dobrej pielęgnacji skóry, ponieważ zapobiega i niweluje przyczyny gromadzenia się martwego naskórka, który może zapchać pory. Love Lettuce jest doskonałym przykładem tego, jak kilka składników może stworzyć nowy, skuteczny produkt dla skóry. Mieszanki świeżych wodorostów odżywiają i zmiękczają skórę, a 100% czysty olej z francuskiej lawendy równoważy tłustą strefę T oraz łagodzi wszelkie stany zapalne. Użyj Love Lettuce by dodać skórze świeżego wyglądu na zewnątrz jak i od wewnątrz.
Maska przeznaczona jest do wszystkich typów skóry. W sklepie wydała się dla mnie wręcz idealna dla skóry mieszanej jaką ja posiadam. Pani ekspedientka po przyjeździe do domu kazała mi ją trzymać w lodówce i taką schłodzoną maskę położyć na twarz. Aplikacja była przyjemna, miałam uczucie lekkiego schłodzenia skóry. Odczekałam proponowane 10 minut, a następnie spłukałam. Po zmyciu byłam dosłownie w szoku. Owa maska usunęła większość moich zanieczyszczeń z nosa, jak i reszty twarzy. Wiadomo krostki dalej mam, ale nie są one już tak zaognione. Idealnie załagodziła wszystkie podrażnienia oraz zaczerwienienia. Skóra jest niesamowicie gładka, świetnie nawilżona. Czuję, że porządnie oczyściła moją twarz i odżywiła ją. Nie zauważyłam ściągnięcia, podrażnienia, ani odczynów alergicznych na żaden składnik maski.
Podsumowanie: Zdecydowanie kupię większe opakowanie jeśli tylko będę miała okazję.
Macie jakieś ulubione produkty z LUSH ?
Buziaki, Szarona.
ja nie miałam nigdy nic z lush...szkoda, że nie ma ich w PoLSCE.
OdpowiedzUsuńTeż nie miałam przyjemności używania niczego z lush.
UsuńCoraz bardziej żałuję, że nie kupiłam nic w Lushu... To przez tę maseczkę "Cupcake" :P
OdpowiedzUsuńAle czuję się skuszona na tą, którą opisujesz. Sama mam cerę mieszaną, więc liczę, że i zanieczyszczenia na mej buzi by usunęła :)
No cóż, prawie 8 euro za 85 ml to niby dużo, ale taka pojemność powinna starczyć na długo :)
A takie próbeczki ile kosztują? :>
Są za darmo?! No nie! To teraz żałuję, że nie poprosiłam chociażby o próbkę w tym Lush'u. Cóż, mam nauczkę na przyszłość ;)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś uda mi się wypróbować coś z tej firmy, tyle osób kusi :P
OdpowiedzUsuńmaską mnie zaciekawiłaś, a Cypr polecam! wcale nie było tak drogo jak straszyli ;p
OdpowiedzUsuńpocztówkę mam! ale będę wysyłać dopiero w przysłym tygodniu, bo teraz mam urwanie głowy ;p
Nie mam nic z tej marki jeszcze, ale na blogach widzę same pozytywne recenzje;) Co do tej maski to wolałabym żeby mój TŻ mnie w niej nie widział, musiałabym się zamknąć w łazience;D
OdpowiedzUsuńubolewam, że nie ma tej firmy w PL.
OdpowiedzUsuńTak bym chciała coś z Lush...Te bomby do kąpieli tak fajnie wyglądają :) Może kiedyś, jak będę mieć okazję to kupię :)
OdpowiedzUsuńZanotowane ;) Może kiedyś będzie mi dane spróbować Lushowych cudowności ;D
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę wypróbować ich świeże maski, ale krótka data przydatności oraz konieczność przechowywania ich w lodówce utrudniają mi zakupy ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie miałam jeszcze nic z Lush'a.
OdpowiedzUsuńOoo szkoda że nie można dostać jej w PL :(
OdpowiedzUsuńChętnie bym się na nią zdecydowała !
OdpowiedzUsuńAle fajna maseczka! Mam nadzieje że wkrótce otworzą Lusha w Polsce! :)
OdpowiedzUsuńRób, rób kochana ;) I nie zapomnij o zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńw przyszłym tygodniu powinnaś ją otrzymać ;*
OdpowiedzUsuńHahaha, najlepsze jest Twoje zdjęcie :D
OdpowiedzUsuńKochana zapraszam do mnie na nowy wpis :)
OdpowiedzUsuńJakie masz duże oczy *_*
OdpowiedzUsuńśmieszna nazwa tej maseczki, ale jeśli faktycznie działa tak, jak piszesz to warto ją kupić ;)
wygląda zachęcająco, ale jak ją kupić?
OdpowiedzUsuńbardzo podobają mi sie ich opakowania. bardzo proste. Nie używałam nic z ich asortymentu, ale słyszałam wiele dobrego;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam kosmetyków tej firmy :)
OdpowiedzUsuńno niestety, aż tyle :D w tamtym roku było 38 osób, ale zrezygnowały ze szkoły (to takie lekkoduchy) haha :D i wtedy w niektórych klasach brakowało miejsc :D